W piątek na ekrany polskich kin wchodzi najnowszy film Terry’ego Gilliama, czyli jednego z członków legendarnej grupy Monty Python. The man who killed Don Quixote, bo o tym projekcie mowa, to dzieło życia Gilliama, które swoją wyboistą, ponad dwudziestoletnią drogę na ekrany kin, zakończyło w tym roku premierą na festiwalu w Cannes. Przed premierą filmu warto zapoznać się z historią jego powstania. Jest to historia pełna upadków i rozczarowań, ale też nadziei i uporu ze strony twórcy.
Gilliam poinformował o projekcie w 1998 roku, przy okazji premiery Las Vegas Parano, jednak nie był to pierwszy raz, kiedy wspominał o tym filmie. Tak naprawdę wizja rosła w jego głowie od 1989 roku. Na początku Don Kichota grać miał Sean Connery, jednak aktor nie pasował do roli, więc projekt przepadł. Następnie z rolą związany był Nigel Hawthorne, a Sancho Pansę grać miał Danny De Vito. Jednak i ta wersja nie ujrzała światła dziennego.
Terry zebrał potrzebne pieniądze oraz gwiazdorską obsadę, w której skład wchodzili: Johnny Depp, Vanessa Paradis, Miranda Richardson, Christopher Eccleston, Rossy de Palma i Jean Rochefort. We wrześniu 2000 roku w Hiszpanii rozpoczęły się zdjęcia. Już od początku filmowcom przeszkadzały ryki odrzutowców z pobliskiej bazy lotniczej NATO. Drugiego dnia gwałtowna burza zalała cały plan, porywając część sprzętu i całkowicie zmieniając krajobraz. Gdy udało się opanować sytuację, Jean Rochefort, grający Don Kichota, trafił do szpitala z powodu kontuzji pleców. Produkcję kontynuowano kręcąc sceny, w których aktor nie był potrzebny. Kilka tygodni później, Gilliam otrzymał wiadomość, że Rochefort nie będzie w stanie wrócić i film został anulowany.
Projekt umierał i powstawał w kółko z udziałem różnych aktorów. Oprócz Deppa, który był związany z filmem na przestrzeni wielu lat, przez plan przewinęli się m.in. Ewan McGregor, Jack O’Connell czy John Hurt. W pewnym momencie Gilliam prowadził rozmowy ze swoim kolegą z Latającego Cyrku – Michaelem Palinem, a także wyrażał zainteresowanie, by w projekcie wziął udział Gérard Depardieu.
Wraz z aktorami pojawiały się i znikały różne źródła finansowania filmu. Produkcja została wznawiana w 2008, 2013 i 2014 roku. W 2015 roku projekt ponownie został zawieszony, ponieważ u Johna Hurta, który miał grać Don Kichota, zdiagnozowano raka trzustki. Jednak Gilliam nigdy nie zamierzał odpuścić i niczym rycerz z La Manchy walczył, aby jego film wszedł na duży ekran.
W 2013 roku, w wywiadzie dla Deadline Gilliam powiedział: „Sam charakter Kichota polega na tym, że walczy z rzeczywistością, próbując powiedzieć, że rzeczy nie są tym, czym są (…). To niedorzeczne, bo właśnie nim stałem się z wiekiem. W pewnym sensie całość ma charakter autobiograficzny.”
Nowy producent, Paulo Branco, który dołączył do projektu w 2016 roku, chciał sfinansować bardziej współczesną wersję tej historii. W obsadzie znaleźli się Michael Palin, Adam Driver i Olga Kurylenko. Projekt okazał się katastrofą, ponieważ Branco próbował ciąć fundusze, aby nie nadszarpać zaufania korporacji finansujących film, w tym Amazonu. Ostatecznie wszystko upadło ze względu na to, że nie udało się ustalić budżetu. „Nie zarzucam projektu. Prędzej ja umrę niż ten film” – powiedział Gilliam we wrześniu 2016 roku w radiowym programie BBC.
Ostatecznie w marcu 2017 roku – po zapewnieniu sobie finansowania – Giliam ogłosił rozpoczęcie produkcji, tym razem z Adamem Driverem, Olgą Kurylenko oraz Jonathanem Prycem jako Don Kichotem. Na swoim koncie na Twitterze Gilliam określił produkcję jako „przerażającą”.
"It was terrifying starting shooting this film finally after, well it originally started in 1989. That’s a long time ago! To be thinking, dreaming it, writing and rewriting it, it was a horrible feeling…" (1/2) @TerryGilliam talking in #Tomar #QuixoteVive #enfin @OceanFilmsFR pic.twitter.com/3oxSRqtHGq
— The Man Who Killed Don Quixote (@quixotemovie) April 20, 2018
Jednak podczas produkcji cały czas trwały walki z Paulem Branco, który nazwał projekt „nielegalnym”. Walka z producentem uniemożliwiła pokazania filmu na konkursie głównym. Dopiero 9 maja, czyli drugiego dnia festiwalu, sąd orzekł, że film może zostać pokazany. Dlatego „Człowiek, który zabił Don Kichota” został wyświetlony w ostatni dzień festiwalu – 19 maja.
Obecnie film w serwisie Rotten Tomatoes osiąga wynik 58% przy 24 recenzjach. Jednak nie ma to znaczenia. Same perypetie zakulisowe to saga o marzeniach i nieszczęściach związanych z ich realizacją. Można śmiało powiedzieć, że Gilliam jest współczesnym Don Kichotem, walczącym z potężnymi wiatrakami Hollywood o realizację planów. Czy film jest dobry, zły czy znajduje się gdzieś w połowie tej skali jest nieistotne. Jedno jest pewne: ta historia zostanie zapamiętana przez krytyków, ludzi z branży czy zwykłych fanów długo po tym, gdy film zejdzie z ekranów kina. Warto pamiętać tę historię podczas seansu.
Polska premiera już 10 sierpnia.
Add comment